Thursday, December 18, 2014

wesolych

świąt życzy ekipa z sali 217!
W przestrzeń wirtualną światełko z własnoręcznie zdobionych świeczek
Dobra, spokoju i światła:





 

Tuesday, December 2, 2014

PrOJEkty

Wasze i nasze projekty:

PRaCki

Wasze i moje prace: ciekawe, mądre, inspirujące, przenikliwe, wydumane, fajne.

Jak zanudzić się w kinie?

W ubiegłą sobotę wybrałam się z rodzicami na "Interstellar''. Niestety, zmarnowałam 3 godziny dobrze zapowiadającego się weekendu. Jest to nowa produkcja Christophera Nolana, reżysera "Incepcji" i "Bat Mana". Tak jak wymienione filmy mi się podobały, tak ostatni okazał się klapą.


Fabuła jak z science-fiction, lecz film miał być realistyczny. Bohater filmu - Cooper, uczestnicząc w tajnej misji "NASA" podróżuje po galaktykach poprzez tunel czasoprzestrzenny, by znależć nową "Ziemię" i ratować ludzkość przed zagładą. Dalej się zgłębiać nie będę, bo może ktoś chce to obejrzeć.

Pytanie na które dziś odpowiadam to czy watro się wybrać się na "Interstellar".
Jeżeli faktycznie warto, to tylko dla oprawy wizualnej. To jak wygląda kosmos, planety itp. nie zachwyca, lecz jest to chyba jedyna rzecz dzięki której da się przetrwać to trzygodzinne widowisko. Potem, jak to bywa w niektórych hollywoodzkich filmach, ktoś otwiera usta i czar obrazu pryska. Każda emocjonalna scena musi być wypełniona czyimś gadaniem. Nolan za pomocą dyskusji, próbuje nadać swemu filmowi jakiś filozoficzny ton, ale niestety to nie działa tak, że po prostu wkłada się "mądre" słowa w usta jakiś ludzi rozmawiających ze sobą. 
Film robi wrażenie refleksyjnego, więc przekona przeciętnego Wieśka, farmera z Drożdżyna, iż obejrzał wybitne dzieło filozoficzne. 
Niestety reżyser nie ma nic do powiedzenia, a opwiada o wszystkim: o przemijaniu, o miłości, o poświęceniu jednostki dla dobra ogółu i tak dalej..
Całe sceny przekonywania bohatera do tego, że musi ratować świat, wyglądają jak jakiś żart, ale mają być super poważnymi słowami.
Wiele zaczętych tematów zostaje porzuconych, ale to może i dobrze bo w tych trzech godzinach i tak jest za ciasno. Oglądając "Interstellar" miałam wrażenie, że oglądam cały sezon serialu upchnięty w jeden epizod.
Najgorsze i najdziwniejsze było zakończenie, które przywołuje niepotrzebne porzucone wątki n.p. zepsucie zabawki przez córkę bohatera. Ma to na celu pokazać nam, że film jest spójny, chociaż tak naprawde nie jest. Nieważne sceny tak naprawdę powstały tylko po to, by zostać przywołane w bezsensownym zakończeniu.
-"O Boże! Jak to super wymyślone!"
Ale to jest naprawdę bzdura, przykryta filozoficznymi teoriami.
Jeżeli ktoś ma zamiar się wybrać na to widowisko, to mam dla tej osoby jedną radę- zwróć uwagę kiedy reżyser próbuje wycisnąć z ciebie łzy, a kiedy to prawdziwe emocje w filmie to powodują.
Ze strony wizualnej, desing najnowocześniejszych robotów NASA nawiązujący do szaf jest także bardzo logiczny. Styropianowe planety i niezbyt wytrzymałe kombinezony astronautów tylko urzeczywistniły całą historię.


W momencie walki między dwoma postaciami napięcie było tak potężne, że aż żałowałam tego iż siedzę w sali pod ziemią i nie mogę złapać internetu na komórce.
Szkoda mi tylko całego styropianu zużytego na scenografię i pieniędzy na zrealizowanie tej produkcji.
Z paru filmów o kosmosie, które obejrzałam ten umiejscowił się na szarym koniuszku - na pierwszym oczywiście "STAR WARS IV".
Jeśli ktoś potrzebuje oceny to daję 3/10.
Naja

Sunday, November 30, 2014

Nasz udział w Ze Voiss: Od początku do końca.

Największym zmartwieniem zwykłego laika biorącego udział w konkursie “Ze Voiss” prawdopodobnie byłoby nauczenie się trudnego tekstu lub przełamanie tremy. Jednak my, stały dodatek do tego wspaniałego przedsięwzięcia, wiedziałyśmy czym są prawdziwe niebezpieczeństwa pozornie niewinnego występu. Gdy na czczo siedziałyśmy w pokoju Pani P, prowadząc kolejną dyskusję o wyborze piosenki, powtórnie zastanawiałyśmy się czy dwuminutowy aplauz oraz mała szansa na wygranie niezrozumiałej książki po francusku warty był tylu zaprzepaszczonych przerw.


Pani P bombardowała nas ćwiczeniami, abyśmy były porzadnie przygotowane na “Ze Voiss”. Wszystkie jej powtarzające się  uwagi warte były posłuchania. Podczas wszystkich treningów nauczyłyśmy się kilku bardzo ważnych rzeczy, takich jak:
  • Nie należy stawać nad niższą kolezanka, bo gdy ona podniesie głowę lub stanie na palcach, można się bardzo boleśnie uderzyć w czoło.
  • Nie patrzeć się na swoją koleżankę gdy ćwiczymy głos, ponieważ wtedy można się wtedy bardzo głośno zaśmiać (szczególnie, jeśli w towarzystwie niektórych osób jest się szczególnie podatnym na nagłe ataki śmiechu).
  • Śpiewania cicho w klasie, ponieważ uczniowie i nauczyciele chodzący po korytarzach mogą nas świetnie słyszeć.
  • Sposób na stress: grzebanie w piasku małą łopatką.


W ten sposób mijał nam czas z Panią P, nasze chichoty przeplatały się z jej uwagami na temat naszej dykcji.


Po tygodniach uciążliwego treningu wokalnego “ wrona bez ogona” nie była już anomalią przyrodniczą, lecz znienawidzonym przez nas rymem, który codziennie powtarzałyśmy. Gdy nadszedł dzień występu, zamiast denerwować się jak to normalnemu człowiekowi przystoi, że zapomnimy tekst lub się pomylimy, my, siedzące w tak zwanym “green roomie”, zastanawiałyśmy się, czy nasze buty przypadkiem nie bedą zbyt głośne. Nagle, w trakcie jedzenia przepysznych orzeszkowych czipsów, usłyszełyśmy, jak wywoływane są nasze imiona. Oblizując się z okruszków, pobiegłyśmy czym prędzej na scenę.


Kurtyna rozsunęła się. Od razu pożałowałyśmy, że brak nam okularów przeciwsłonecznych, gdyż reflektory oślepiły nas i przez chwilę myślałysmy jedynie o bolących oczach. Jednak wtedy zaczęła grać muzyka, i o dziwo nagle wszystko poszło jak z płatka. Bez żadnego (no, prawie żadnego) potknięcia przebrnęłyśmy przez piosenkę i już było po wszystkim. Potem czekało nas najgorsze. Wróciłyśmy do wcześniej wspomnianego “green roomu” i musiałyśmy przeżywać katusze w trakcie, gdy komisja bezlitośnie oceniała nasze starania.  Sytuacja jakby powtórzyła się. Znowu zostałyśmy wywołane na scenę, tym razem z tłumem innych uczestników. Francuskie słowa wypływały z ust jurorów, jednak żadne z nich nie brzmiało nawet odrobinę jak “Lilla” lub “Marta”. Nasze przypuszczenia były słuszne. Nie zajęłyśmy żadnego miejsca. Lauretka była naszą serdeczną przyjaciółką, więc odrzuciłyśmy na bok ambicję i dołaczyłyśmy do publiczności w głośnych brawach. Na koniec poszłyśmy do naszych rodziców, padnięte po godzinach ciągłego chodzenia i mimo braku wygranej szczęśliwe z występu.
Warto było przezyć te wszystkie męki i wziąć udział w konkursie francuskiej piosenki. Niestety po konkursie bolały nas uszy i oczy i w ogóle wszystko, ale w każdym razie mogłysmy sie wypychać orzeszkowymi czipsami. Mimo wszystkich tych niedogodnośći, niezjedzonych “snacków” oraz przerw spędzonych na liczeniu wron, podjęłyśmy szokującą decyzję. Zapewne zostaniemy przez to mocno skrytykowane przez Panią P, której na pewno nie chce się trenować nas co roku, bez większego sukcesu, ale cóż. Długo nad tym myślałyśmy. W przyszłym roku ZNOWU weźmiemy udział w konkursie “Ze Voiss”!

Już trudno pisać na klawiaturze, oczy nam się kleją (Wam pewnie też), więc tym pozytywnym stwierdzeniem kończymy nasz wylewny wpis.


Lilla+Ełko
Smartie.5


Saturday, November 29, 2014


Czy znacie to zdjęcie?

Jeśli nie, zapytajcie Waszych rodziców. To jedna z symbolicznych fotografii z historii współczesnej Polski.  Poznajcie inne, równie ważne, emocjonujące, patetyczne, tragikomiczne, żałosne na stronie (niesamowitej!) warszawskiego Domu Spotkań z Historią i zagłosujcie na tę, którą uznacie za najważniejszą. Szczegóły: http://www.dsh.waw.pl/pl/3_2414  oraz głosowanie: http://dsh.waw.pl/pl/0_2415


Monday, November 24, 2014

Kino idzie na Wschód

Te z Was, mieszkające dłużej we Fra, znają zapewne Deutches Film Museum. Położone tuż nad Menem przy najkulturalniejszej ulicy miasta bankierów, przy której jeden obok drugiego wyrosły muzealne przybytki. W końcu nie samym pieniądzem człowiek żyje....nawet tu we Frankfurcie.

Sam gmach jest ładny, czysty i przyjazny. Można zwiedzać ekspozycje stałe lub czasowe. Posilić ciało w kawiarence lub ducha w sali kinowej. Albo zrobić film animowany z innymi SWALSami czy wziąć udział w festiwalu filmowym.

O Lucasie(Lucas Film Festiwal, prezentującym filmy dla dzieci i młodzieży) słyszałyście już chyba, teraz pora pójść na Wschód czyli GOEAST. http://www.filmfestival-goeast.de/index.php?article_id=5&clang=0 

W tym roku będzie szczególnie przyjemnie, bo główną atrakcją festiwalu będą filmy polskiej nowej fali. Od Polańskiego po Kondratiuka, nie zapominając o Zanussim, Zanudzdzi jak mówią niektórzy :)
A na dodatek, obok projekcji odbędą się  również dyskusje ze znanymi polskimi krytykami filmowymi: Tadeuszem Lubelskim, Tadeuszem Sobolewskim. Last but not least, wisienka na torcie, spotkanie z młodą gniewną, dzisiejszego polskiego kina, reżyserką Małgośką Szumowską.
Rezerwacja w kalendarzach: kwiecień 2015.


Sunday, November 23, 2014

Kto kolwiek???

Wieje tu samotny wiatr jak na pustyni. Mam wrażenie że tylko wawavatarasa wspaniała oraz zacatecas zobowiązująca tu cokolwiek postujemy... proszęęęę niech tu się zrobi trochę raźniej, napiszcie coś!

A może ja powinnam sama założyć bloga? Co myślicie?

Friday, November 21, 2014

P jak podcast

Nie wiem, czy lubicie, jak brzęczy coś w uchu ....


Spróbujcie choć raz z podcastem, który w internetowym światku narobił sporo hałasu. Nazywa się THE SERIAL . Do znalezienia tu: serialpodcast.org/

Nawet ja, należąca do straconego pokolenia, które słuchało co najwyżej bajek grajek na adapterze Bambino, poddałam się i wysłuchałam wszystkich, dotychczasowych odcinków. Historia jest wartka, dobrze opowiedziana, dawkująca napięcie. I na dodatek dzieje się w amerykańskiej szkole średniej. Czyli w dzisiejszej globalnej wiosce, w zasadzie mogłaby się przytrafić i Wam.
Kim jest morderca?  Szukajcie, słuchajcie, a może znajdziecie.....


PS
Zwróćcie przy okazji uwagę na to, JAK opowiada się dziś historię: strona w sieci, różnorodność nagrań, multimedia... To nie Quo vadis ......to współczesny sposób na czarowanie czytelników(?)





Sunday, October 5, 2014

Ulubione piosenki (trochę mało oryginalny tytuł, wiem, no ale cóż)

Przesłuchiwałam dziś piosenki z komórki i wybrałam moje ulubione: większość to z tych najlepszych to Shaggy, Will.I.Am i Macklemore czyli głównie reggae i rap. Mam też kilka ulubionych piosenek, w których genialny jest tekst, takich jak (moja naaajulubieńsza) 'The Escape' / 'The Pina Colada Song' (wersja reggae z filmu o Walterze Mittym) i 'The Sun' Parlov Stelar.
Czy ktoś wpadł ostatnio na jakiś dobry kawałek? Liczę na komentarze bo ostatnio trochę tu pusto ;)
wawavatarasta

Tuesday, September 30, 2014

Czarny młyn

O Szczygielskim Marcinie

                             
                                                                               

Kręte ścieżki jutuba

Czy zdarzyło się Wam pokręcić po labiryncie pozycjonowań, odnośników i skojarzeń wg Jutuba?
Oto moje ostanie odkrycie, na jesiennie melancholijne popołudnie jak znalazł: https://www.youtube.com/watch?v=zRFfrWkJOOA

Monday, September 29, 2014

Now you see me/ Iluzja

Co widać?

Wyobraź sobie, że jesteś jednym z najbardzej utalentowanych magików ulicznych w Nowym Jorku. Dostajesz kartę na której wyrysowany jest symbol istniejącej od wieków tajnej organizacji OKO. Ty, oraz trzech innych iluzjonistow o różnych specjalizacjach zostajecie wezwani przez nieznanego członka OKO, gotowego powierzyć wam zadanie, którego nikt dotąd nie miał odwagi się podjąć. Co dalej? Dowiesz się oglądając film "Iluzja" (tytuł oryginalny: "Now you see me")!!!

Miłej zabawy :) 
wawavatarasta

Saturday, September 27, 2014

Pogoda we Fra dziś dobra, miazmiaty i wapory pouciekały, czemu więc nie spróbować ?
Zapraszam Was dziewczynki do myślenia, pisania i dzielenia się tym, co Wam w duszach gra.....
Oby nigdy Wam i nam się nie nudziło na polaku ani na zdzichu.


Pani_a.

Tuesday, June 24, 2014

projekt długodystansowy

Tak!
Po długich pracach przygotowawczych, redakcyjnych, korektorskich, rysunkowych i było nie było pisarskich, wreszcie jest ! N a r o d z i ł o   s i ę! Voila dzieło!








Tuesday, May 20, 2014

kobieta idealna

Oto dzieło:





o kobiecie czasów dzisiejszych, teraźniejszych, współczesnych, postmodernistycznych.

Ko_bieto! 
K_obieto!
K0biet_0!
0!

copyright by A.S

czytanie biblioteczne maj 2014

Menu:

1. A. Milne, Kubuś Puchatek i ciasto czekoladowe dla przyjaciół
2. J.Tuwim, Plotki
3. J.Tuwim, Spóżniony słowik

Tematyka wiosenno-przyjacielska. Dzieci zachwycone ptaszkami jak żywe.....i urodą oraz ciepłem Weroniki....








Thursday, March 27, 2014

marzec miesiącem poezji

Hasło jak za dawnych czasów!
A przecież ubarwiliśmy je trochę Suminagashi http://suminagashi.com
oraz ulubionymi tekstami. Oto rezulaty:





Thursday, February 20, 2014

Czytanie

kilka słów o naszym projekcie bibliotecznym:

Listopad 2013  -
    Pani Maria Tepper z Haus der Volksarbeit, Agnieszka Połońska  ze Szkoły Europejskiej, Pani Ewa Banachowicz ze Stowarzyszenia Rodzicielskiego oraz Pani Tanja Schmidt z Zentrale Kinderbibliotek, w czasie frankfurckiego tygodnia, poświęconego kulturom innych krajów (Interkulturelle Woche) wpadają na pomysł  regularnych spotkań z czytaniem książek, i na dodatek z czytaniem po polsku, polskojęzycznym dzieciom w bibliotece publicznej....
     Każda z Pań reprezentuje jedną z organizacji, współuczestniczących w tym projekcie. Pani Maria Tepper i Pani Ewa Banachowicz potencjalnych odbiorców, publiczność, dla której miałyby się odbywać te czytania, Pani Tanja Schmidt - miejsce, gdzie można by wspólnie spotykać się i czytać dzieciom książki. A.Połońska jest reprezentantem przyszłych wykonawców tego projektów: uczniów szkoły średniej, posługujących się językiem polskim jako ojczystym.
   Pomysł, w swej prostocie, genialny, polega na prezentowaniu czy też głośnym czytaniu młodszym dzieciom rozmaitych tekstów w bibliotece miejskiej we Frankfurcie. Za darmo. Bez zapisów. Regularnie. Tylko dla przyjemności czytania. Po polsku. Zapraszamy!


Grudzień 2013

Oto historyczna decyzja, cytat z mejla od Pani Tanji Schmidt:

Am nächsten Veranstaltungskalender der Stadtbücherei für März/April wird der Polnische Vorlesetreff am 6.3. und  10.4. abgedruckt sein (der Termin am 8.5. kommt in den übernächsten Kalender).

Wir freuen uns, dass es geklappt hat und sind gespannt, wie die Veranstaltung laufen wird!

Ich wünsche Ihnen schöne Feiertage und einen guten Jahresanfang! Wir sehen uns 2014!



Do biegu, 
gotowi, 
start!