Muszę przyznać, że przed obejrzeniem tej produkcji nie spodziewałam się po niej absolutnie niczego. O postaci Hawkinga wiedziałam bardzo mało, o prywatnym życiu tyle co nic, znałam tylko zarys jego twórczości jako popularyzatora nauki. Nic więc nie mogło mi zakłócić odbioru filmu.
Głównymi bohaterami są, oczywiście, Stephen Hawking (grany przez Eddiego Redmayne’a, znanego z roli w “Nędznikach”) oraz jego pierwsza żona, Jane Hawking (w jej rolę wciela się Felicity Jones, brytyjska aktorka). Ich relacja to motyw przewodni całej historii, wypełniony klasycznymi, hollywoodzkimi chwytami, choć w bardzo dobry sposób portretujący postać silnej kobiety, jaką jest Jane, która zgadza się na życie w cieniu Stephena i jednoczesne wychowywanie ich dzieci, i pomimo to broni tytuł doktora na uniwersytecie w Cambridge. Gra aktorska Felicity, która przywiązuje niesamowitą uwagę do szczegółów, sprawia, że z jej postacią odbiorca odczuwa największą więź, w końcu Jane to zwyczajna kobieta, a nie regularnie obsypywany nagrodami światowej sławy fizyk.
Postać Stephena za to była przedstawiona w sposób bardziej ludzki niż zazwyczaj - pierwszoplanową rolę grają tu jego uczucia i osobowość, dopiero potem jego geniusz. Jak każdy człowiek, Hawking nie jest pozbawiony wad, co film sugeruje bardzo mocno. Mam jednak wrażenie, że ten zabieg zastosowany został, aby rozszerzyć grupę odbiorców - teoriami z zakresu kosmologii zainteresowanych jest o wiele mniej ludzi niż pasjonatów miłości wbrew przeciwnościom losu, a życie fizyka było jej pełne. Jego postępująca choroba stała się idealnym motorem napędowym tego wątku.
Mimo tego, że (co odkryłam już po seansie) film często przekształcał fakty i nie był do końca wierny prawdziwej historii, bardzo przyjemnie się go oglądało, przede wszystkim dzięki zdjęciom i grze aktorskiej. Choć nie usatysfakcjonował mnie fakt, że twórczość Stephena Hawkinga została w większości pominięta, rozumiem powody i nie potrafię się z nimi nie zgodzić.
Moja ocena: 7.5/10
brrr jak ja nie lubię takiego Hollywoodu......
ReplyDeletewszystko tak się pięknie kończy.....