Nauczycielowi chyba zalazłam za skórę. Do tego stopnia, że każe mi robić na lekcjach dodatkowe prace (pod pretekstem nadrabiania materiału z poprzednich lat oczywiście), kłóci się ze mną o każdą kreskę, jaką postawię na kartce nie tak, jak mu się podoba, albo o każde, nawet najdelikatniejsze, odejście od tematu. Zadaniem na ten tydzień jest autoportret, mój najgorszy rysowniczy koszmar. Nie wiem czy potrafię stworzyć na kartce podobieństwo do siebie, a jeśli uda mi się to, to do jakiej mnie będzie to podobne? Czy ja postrzegam siebie diametralnie inaczej niż postrzegają mnie inni ludzie? A jeśli tak, to czy mój autoportret ma zadowolić ich, czy mnie? Czy ma po prostu istnieć, nie starając się zadowolić nikogo? Czy chcę w nim cokolwiek przekazać, czy po prostu stworzyć zwyczajny szkic twarzy, taki sam jak zrobiłabym komukolwiek innemu? A może oba naraz? A jak już miałabym się w ogóle za to zabrać, to czym? Czy w ogóle podołam?
Dziś już ze mnie chyba nic nie będzie.
ważne pytania.....
ReplyDelete