Dwa tygodnie temu, we środę obudziłam się o czwartej nad ranem i pojechałam na lotnisko w Warszawie, bo szóstej rano odlatywał mój samolot do Szwecji. Dwie godziny na lotnisku oraz godzina lotu, okiupione bólem brzucha. Po co to wszystko? Dla samochodu.
Około ósmej rano dotarliśmy do fabryki Volvo, gdzie czekał piękny, czarny pojazd gotowy do powrotu do Polski - nasz nowy samochód!
Cała podróż nie mialaby sensu, gdyby nie wycieczka po fabryce, na którą trzeba było czekac kolejne 3 godziny. Wreszcie nastała 12, przyjechał mini pociąg i zabrano nas do pierwszej hali.
Cała podróż nie mialaby sensu, gdyby nie wycieczka po fabryce, na którą trzeba było czekac kolejne 3 godziny. Wreszcie nastała 12, przyjechał mini pociąg i zabrano nas do pierwszej hali.
Wszystkie modele składane są na tej samej lini, a wyprodukowanie jednej sztuki zajmuje 50 godzin. Najbardziej zdziwiło mnie, jak dużo ludzi tam pracuje. Wyobrażałam sobie, ze będzie tam góra robotów i maszyn, a tak naprawdę, to prawie do wszystkiego używa się ludzkich rąk.
Po zwiedzaniu fabryki, odwiedziliśmy muzeum starych i przyszłych modeli. Ja zakochałam się w ciężarówkach, bo duże jest piękne!
Potem wrócilismy do Polski. Miałam wrażenie jakby nie było mnie przez 3 dni, a nie minęła nawet doba.
Dowiedziałam się wielu ciekawostek o samej firmie i miałam okazję zobaczyć poszczególne części naszego nowego samochodu, więc wycieczka ogólnie podobała mi się, a 7 godzin zmarnowanych na czekanie umilił mi szkicownik i tablet.
Potem wrócilismy do Polski. Miałam wrażenie jakby nie było mnie przez 3 dni, a nie minęła nawet doba.
Dowiedziałam się wielu ciekawostek o samej firmie i miałam okazję zobaczyć poszczególne części naszego nowego samochodu, więc wycieczka ogólnie podobała mi się, a 7 godzin zmarnowanych na czekanie umilił mi szkicownik i tablet.
No comments:
Post a Comment