Tuesday, January 5, 2016

Wybór przedmiotów, czyli przyszłości

Wróciłam dzisiaj ze szkoły do domu w dziwnym stanie. W głowie kłębiły mi się tysiące myśli, serce biło w przyśpieszonym tempie, a nogi były obolałe od długiego stania. A to wszystko z powodu tak zwanej "giełdy przedmiotów".

Dla nas, uczniów S3, najgorętszym tematem rozmów oraz powodem wielu nieprzespanych nocy jest wybór przedmiotów na przyszły rok. Na każdej przerwie, dłuższej czy krótszej, wszędzie wokół można usłyszeć pojęcia takie jak "matma sześć' lub "rzucę sztukę". Jest to główny problem w naszym szkolnym  życiu. Wiem, że niektórzy jesteście już starsi i mądrzejsi, ale postarajcie się zrozumieć jakim wielkim to jest dla nas krokiem. Do tej pory mieliśmy tylko znikomy wkład w nasze plany lekcji, wszystko było ustalone i niezmienne, a my podążaliśmy ślepo za głosem rodziców i nauczycieli. Teraz zostaliśmy rzuceni na głęboką wodę, a przed samym w niej wylądowaniem zostało nam uświadomione, że każdy nasz wybór może zadecydować o naszej przyszłości. Wiem również, że pamiętacie ten sam moment, i że z perspektywy czasu wydaje to się Wam nic nieznaczącą błahostką, szczególnie jeśli wybieraliście już przedmioty maturalne, ale uwierzcie mi. Dla mnie to nie są łatwe decyzje do podjęcia.

Nie będę się wdawać w szczegóły, bo po pięciu minutach wszyscy by spali, ale u mnie absurdalną walkę toczą takie lekcje jak ekonomia, łacina i francuski. Wybrałam za radą nauczyciela zaawansowaną matematykę, więc cieszę się, że przynajmniej tym nie muszę się zbytnio przejmować. Mam także odrobinę ułatwione to wyprofilowanie, ponieważ wiem że wiąże moją przyszłość z przedmiotami ścisłymi (myślę o medycynie lub biochemii). Niektóre z moich przyjaciółek nie mają w ogóle pomysłów na studia, co jest zrozumiałe jak na trzynaście lat, jednak przeszkadza im bardzo w wyborze. Są przypadki w których uczniowie wahają się pomiędzy architekturą a lingwistyką, a inni nie wiedzą co lepsze, inżynieria czy historią sztuki.

Racjonalnie myśląc, rozumiem że powinnam się kierować tylko i wyłącznie tym co ja chcę zrobić i w czym jestem dobra. Niestety, wciąż podświadomie zastanawiam się, co wybiorą moje przyjaciółki, albo czy mam zrezygnować z przedmiotu ze względu na nauczyciela. Z jednej strony nie ma sensu uczyć się przedmiotu którego się szczerze nienawidzi ze względu na towarzystwo, ale z drugiej wiem że w przypadku wahania pomiędzy jedną opcją a drugą szalę może przeważyć koleżanka. Dlatego staram się balansować pomiędzy rozsądkiem a sercem.

Piszę to bardziej dla siebie, ale każdy może skorzystać z moich jakże mądrych rad. Nie przejmujcie się więcej niż powinniście takimi sprawami. Z jednej strony szkoła, studia, a potem kariera są ważne, ale nie można tracić na nie zdrowia. Zawsze znajdzie się jakaś możliwość żeby coś zmienić, szczególnie na tak wczesnym etapie. A poza tym, niech moi rówieśnicy spojrzą na to tak: za rok przyjdzie czas na poważniejsze decyzje.*



*czytać co rok

No comments:

Post a Comment